Świnki dwie.
Se przyszłam z pracy do domu i widzę jakieś dziwne zjawisko na stole. Jest w kolorze różowym i ma dziwny kształt.
Patrzę bliżej a to świnki dwie, nałożone na wafla z ptysiowym kremem w środku. Po spróbowaniu, to „coś” okazuje się pysznym ciepłym lodem i zostaje pożarte w trybie pilnym.
Przypomniały mi się dawne, dobre czasy młodości wczesnej. Teraz jestem w fazie młodości późnej (ale ciepłe lody smakują identycznie).
Koniec września, w tym roku, nadszedł bardzo szybko. Sezon grzybowy jeszcze na dobre się nie zaczął, a już, w związku z brakiem deszczu, może się w ogóle nie rozkręcić.
Jednak nie ma się co smucić, trzeba żyć dalej i zajadając różową świnkę, liczyć na cud grzybowej jesieni. Bowiem suszone grzyby są bardzo potrzebne w kuchni świątecznej.